Maksymy św. Ignacego Loyoli na listopad

1. „Nie ogrom nauki, ale jej zamiłowanie zwykle zaspokaja pragnienie duszy naszej”.

Mniemanie nie usuwa choroby, wyobraźnia nie zaspokaja głodu; podobnie i samo zgłębianie rzeczy duchownych nie czyni człowieka pobożnym, jeśli mu zbywa na rzeczy głównej, która zależy na poruszeniu woli, na skrusze serca.
Samo zgłębianie jest pracą, ale bez pożytku; siebie się wiele a zbiera mało, bo serce, które o pożytku stanowi, nie bierze udziału: poznawać prawdę, nie jest to ją wykonywać.
Żaden z ludzi nad szatana nie jest mędrszy: on wie o wszystkim, najskrytsze tajemnice nie są mu obce, prawdy wiary i w ogóle i każdą z osobna zna dokładnie, a pomimo to w złym trwa uporze. Patrz, ile poznanie pomaga do świętości!
Zamiłowanie do rzeczy Bożych ani w szkole nie nabywamy, ani z ksiąg nie czerpiemy, żaden ze sposobów ludzkich nie nauczy nas tego. Jeden Duch Święty jest serc kierownikiem, świętych uczuć mistrzem. On was nauczy wszystkiego (J 16,13).

2. „Jeśli reguły i umiarkowania nie ma, dobre w złe przechodzi, a cnota w występek”.

Nie ma rzeczy tak świętej, która by przez złe użycie nie stała się nadużyciem. Wszystkie stworzenia według myśli Stwórcy dobre są; widział Bóg wszystkie rzeczy, które uczynił, i były bardzo dobre (Rdz 1,31): użycie jednak nasze, ileż razy złym je czyni!
Złym w działaniu doradcą jest natury popęd, gorszym zastarzały zwyczaj, najgorszym naszej duszy nieprzyjaciel, szatan: kto pod wpływem tych doradców działa, temu nawet lekarstwa zamieniają się w truciznę.
Dla Boga nie tylko niemiłym, ale owszem wstrętnym jest to wszystko, co z popędu lub namiętności pochodzi; chce żebyśmy się we wszystkim kierowali rozsądkiem, żebyśmy o każdej rzeczy wyrokowali po dobrym namyśle. O tyle człowiek nie jest zwierzęciem, o ile rządzi się rozumem.
Bez reguły nic się dobrze zrobić nie może, należy ją stosować do wszystkich czynności naszych; o ile te od niej odstępują, o tyle na wartości tracą. Budowle nieprawidłowo stawiane, wkrótce się rozpadają, zamiast pięknego gmachu, niekształtną masę gruzów przedstawiają.

3. „Bardzo często zły duch sprawia, że czas na rozmyślanie lub modlitwę przeznaczony skracamy”.

Czego się najbardziej lęka piekło, na to się najbardziej sroży; ponieważ doświadczenie nauczyło, że wszelka przeciw niemu broń najlepiej się ostrzy w modlitwie, przeto wszystkich sprężyn używa, ażeby ją przynajmniej skrócić, jeśli zupełnie znieść nie może.
Ofiary obcięte Bogu się nie podobają. Nie należy tego wykradać co jest dla Boga, ani zabierać coś z ołtarza. O chwilach sobie należnych Bóg wie dobrze, gdy której jemu nie poświęcimy; bezkarnie nam nie puści.
Powodzenie spraw od Boga zależy, bez jego pomocy wysiłki nasze daremne. Jeśli poświęcisz na inne zajęcia czas, który był przeznaczony na modlitwę, jakiegoż pożytku spodziewać się możesz? Bóg nie wesprze działającego przeciw sobie. Wszystko ma swój czas (Ekkl. 3,1).
Wiele na tym zależy, w jakim czasie ogrodnik sieje, w jakim drzewa podcina, nie każdy czas na tę czynność jest odpowiedni; pracować, gdy należało się modlić, nie znaczy to korzystać. W pewnych chwilach Bóg łaski daje, do pewnych chwil je przywiązał; nie powrócą, gdy o tych chwilach zapomnimy, gdy się względem tych chwil opieszale zachowamy, gdy im naszą wolą nie odpowiemy!

4. „Tym większy każdy w życiu duchownym postęp uczyni, im się bardziej od przyjaciół, znajomych odsunie, i od wszelkiej o rzeczy ziemskie troski”.

Nie ma węzła silniejszego nad krew, wszelki inny łatwiej rozwiążesz; ten tak krępuje, że prawie nic nad ziemię wzlecieć nie pozwala. Jeśli całkiem cnoty nie zabrania, to jej przeszkadza; jeśli nie gasi zapału, to go zmniejsza. 
Ciało i krew nie objawią tych rzeczy, które są Jezusa Chrystusa (Mt 16,17), nieprzyjaciółmi człowieka domownicy jego; skrytymi wrogami są ci, których rady mają na względzie siebie, nie Boga; przy wyborze lub działaniu, najgorsi to doradcy.
Chrystus rozpoczynając sprawę ludzkiego okupu rozstał się z matką tak świętą i tak drogą, a ty na łonie matki chcesz być Prorokiem lub Apostołem? Natury to podszept, nie łaski.
Bóg chce, żebyśmy go całym sercem miłowali, jeśli je dzielimy, oczekiwaniu jego nie odpowiadamy. Bo mniej Boga miłuje, kto coś poza Nim miłuje.

5. „Gdy idzie o przełożonego, nie należy zwracać uwagi na to, czy on jest największy, średni, czy najmniejszy; bo takie rozróżnianie źle wpływa na posłuszeństwo, osłabia je”.

Jedno oko powinno mieć posłuszeństwo, zawsze się nim ku Bogu zwracać, na inne rzeczy nie patrzeć. Jeśli się to oko od Boga ku innym rzeczom zwróci, już nie ma posłuszeństwa, ani cnoty, ale tylko schlebianie lub polityka.
Poseł, który ci Pańskie rozkazy przynosi, mały jest czy wielki, nic na tym nie zależy, bo nie na niego, ale na rozkazy, które on ci oznajmił, masz zwracać swą uwagę. Jakiemu Panu służysz? 
Każdy przełożony jest jak podwładny, ani lepszy ani gorszy od niego nie jest, obaj zarówno dobrzy i zarówno drodzy, bo podwładny nikomu, tylko Bogu, zawsze i we wszystkim podlega, innych jako posłów uważa, którzy przynoszą mu rozkazy Najwyższego Króla.
Przełożony boskiej woli jest tłumaczem, gdy go słuchamy, jesteśmy godni nagrody, gdy nie słuchamy, zasługujemy na karę; reszta nie idzie w rachubę, nie powinna zajmować podwładnego, nie powinna go do siebie pociągać lub od siebie odstręczać – ma się względem niej zachować obojętnie.

6. „Im się kto bardziej zbliża do Boga, tym się lepiej usposabia na przyjęcie darów Boskiej dobroci”.

Kto bliżej światła, temu jaśniej; kto bliżej ognia, temu cieplej: podobnie, kto się ściślej łączy z nieskończoną świętością, temu się więcej dostaje świętości. Jak stworzenie tak Stwórca odpowiednio do naszego zachowania się działa.
Ten tylko do Boga się zbliża, kto się od ziemi oddala; kto chciałby do ziemi i do Boga lgnąć, tego wysiłki daremne. Jednym trzeba się zadawalniać. Gdy wzgardzisz pociechami ziemskimi, otrzymasz niebieskie.
Nie na próżno się nam Chrystus oddał, żąda i od nas ofiary; człowiekiem się stał, aby się człowiek z przywiązania do wszystkiego wyzuł; uprzedził, abyśmy w jego ślady wstępowali; i to jest jedyna droga, która prowadzi do cnoty. I do ciebie mówi: przyjdź i pójdź za mną (Mt 9,9).
Stroń od mistrzów łechcących uszy, ten słowa żywota wiecznego ma; jeśli za jego nauką pójdziemy, wiedzę wszystkich ludzi i świętych posiądziemy. Przybliżcie się do Niego, a oświeci was.

7. „Każdy chrześcijanin, przyciemne nieco zdanie drugiego, winien raczej na dobrą, niż na złą stronę tłumaczyć”.

Wszystko, co by pszczółka w miód obróciła, pająk zamienia w truciznę, nie z winy rzeczy, ale z winy swej natury: gdy żołądek nie trawi, gdy to co spożywasz, w żółć się obraca, znak to niewątpliwy, żeś chory.
Jeśli można rozgrzeszyć tego, którego przed twój trybunał powołujesz, czemuż go winnym nazywasz? – niesprawiedliwość to owszem tyrania jest. Jeśli występek nie jest widoczny, nikogo nie należy potępiać. Gdy nie jesteś pewny, gdy wątpisz, to rozgrzesz, niewinnym uznaj.
Jak dla twoich mów i czynów chciałbyś mieć łaskawych tłumaczy, dla twoich myśli wyrozumiałych sędziów; tak bądź łaskawym i wyrozumiałym dla drugich, abyś w odwecie nie dostał zanadto surowych. Jaką miarą mierzysz, taką ci odmierzą (Mt 7,2).
Nawet to, co się złem wydaje, należy wymawiać, gdyż oko często zawodzi, ucho częściej, a podejrzliwość najczęściej. Nie ma nic nad nią zjadliwszego, a jednej chwili z muchy może zrobić słonia.